Nauki Prezydentów
Rozdział 2: Sztandar dla narodów, światłość dla świata


Rozdział 2

Chorągiew dla narodów, światło dla świata

„Nadeszła pora, kiedy trzeba być silnym. To czas, by bez wahania iść naprzód, rozumiejąc dobrze znaczenie, zakres i ważność naszej misji”.

Z życia Gordona B. Hinckleya

Wkrótce po powrocie z misji w Anglii Gordon B. Hinckley wypełnił ostatnie zadanie, jakie powierzył mu jego prezydent misji, Joseph F. Merrill. Prezydent Merril był także członkiem Kworum Dwunastu Apostołów i poprosił Gordona, aby złożył sprawozdanie przed Pierwszym Prezydium: Prezydentami Heberem J. Grantem, J. Reubenem Clarkiem jun. oraz Davidem O. McKayem. Gordon skontaktował się z ich sekretarzem i umówił na spotkanie.

Kiedy wszedł do sali, gdzie odbywały się narady Pierwszego Prezydium, został ciepło powitany przez Prezydenta Granta i jego doradców. Następnie Prezydent Grant powiedział: „Bracie Hinckley, masz piętnaście minut, żeby przekazać nam słowa Starszego Merrila”. Gordon wyszedł z sali godzinę i piętnaście minut później. W wyznaczonym czasie przedstawił przedmiot troski swego prezydenta misji — fakt, że misjonarze potrzebują w swej pracy lepszych publikacji. Ta krótka prezentacja wywołała jednak dalsze pytania ze strony Pierwszego Prezydium i stała się przyczynkiem do dłuższej dyskusji.

Wywiązawszy się ze swego zadania, Gordon poczuł, że „to już naprawdę koniec jego misji i czas zacząć planować przyszłość”. Zakończył już studnia na Uniwersytecie Utah, gdzie zdobył tytuł magistra anglistyki i chciał kontynuować naukę na wydziale dziennikarstwa na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Plany te uległy jednak zmianie po rozmowie telefonicznej, która miała miejsce dwa dni po spotkaniu z Pierwszym Prezydium. Zadzwonił Prezydent McKay i powiedział: „Bracie Hinckley, wczoraj na spotkaniu Pierwszego Prezydium i Kworum Dwunastu omawialiśmy rozmowę z tobą. Powołaliśmy do życia składający się z sześciu członków Kworum Dwunastu komitet, pod przewodnictwem Starszego Stephena L Richardsa, który zajmie się poruszonymi przez ciebie kwestiami. Chcielibyśmy zaprosić cię do pracy w tym komitecie”1.

Gordon przyjął propozycję i został zatrudniony jako sekretarz wykonawczy nowo powstałego kościelnego komitetu ds. radia, publikacji i literatury misyjnej. Nigdy nie wyjechał na studia do Nowego Jorku ani nie pracował jako dziennikarz zajmujący się wiadomościami ze świata. Zamiast tego rozpoczął trwające całe jego życie dzieło publikowania dobrej nowiny ewangelii. Zakres jego obowiązków powiększył się później, gdy został przedstawicielem Władz Generalnych.

Dzięki temu, że posiadł umiejętność jasnego wyrażania swoich przekonań, nawet w trudnych sytuacjach, Gordon B. Hinckley był często wyznaczany do udzielania wywiadów. Jako Prezydent Kościoła kontynuował te działania, traktując je jako sposób na to, by wydobyć Kościół „z zapomnienia i ciemności” (NiP 1:30). Oświadczył:

„Wierzę i świadczę, że jest to misja tego Kościoła, aby stać jako chorągiew dla narodów i światło dla świata. Przyjęliśmy na siebie wielki, wszechogarniający mandat, od którego nie możemy się uchylać, ani którego nie możemy odrzucić. Przyjęliśmy ten mandat i zdecydowani jesteśmy z pomocą Boga go efektywnie sprawować”2.

Obraz
Świątynia Salt Lake

„Wierzę i świadczę, że jest to misja tego Kościoła, aby stać jako chorągiew dla narodów i światło dla świata”.

Nauki Gordona B. Hinckleya

1

Niczym kamień w wizji Dawida, Kościół toczy się naprzód, by wypełnić całą ziemię.

Ten Kościół miał swój początek w pokornej modlitwie chłopca, Józefa Smitha, w lasku, na farmie jego ojca. Z tego niezwykłego doświadczenia, które nazywamy Pierwszą Wizją, wyrosło to dzieło […]. Oto spełnienie wizji Daniela, w której kamień oderwany od góry bez udziału rąk toczy się naprzód, by wypełnić całą ziemię (zob. Ks. Daniela 2:44–45)3.

Kiedy Kościół został zorganizowany w 1830 roku, było jedynie sześciu członków, zaledwie garstka wierzących, którzy zamieszkiwali w mało komu znanej wiosce […]. Paliki Syjonu obecnie rozkwitają w każdym stanie Stanów Zjednoczonych, w każdej prowincji Kanady, w każdym stanie Meksyku, w każdym narodzie Ameryki Środkowej i w Ameryce Południowej.

Na Wyspach Brytyjskich i w Europie są kongregacje, do których przyłączyły się tysiące osób na przestrzeni lat. Ta praca dotarła do narodów bałtyckich i na południe, do Bułgarii, Albanii i do innych rejonów tej części świata. Rozpościera się po odległych rejonach Rosji. Dociera do Mongolii i na południe, do narodów Azji, a także na wyspy Pacyfiku, do Australii i Nowej Zelandii oraz do Indii i Indonezji. Rozkwita w wielu afrykańskich narodach […].

A to jest dopiero początek. Ta praca nadal będzie szła naprzód w sile i witalności, i będzie docierała do zakątków ziemi4.

2

Pierwsi przywódcy Kościoła mieli objawioną wizję celu dzieła Pana.

24 lipca 1847 roku do Doliny [Słonego Jeziora] wkroczyła kompania naszych pionierów. Dwa dni wcześniej dotarła tam grupa wysłana, by zbadać drogę. Brigham Young przybył w to miejsce w sobotę. Następnego dnia niedzielne nabożeństwa odbyły się zarówno rano, jak i popołudniu. Nie było żadnej sali spotkań. Przypuszczam, że w skwarze tej lipcowej niedzieli siedzieli oni na dyszlach swoich wozów lub opierali się o koła, słuchając przemówień Braci. Sezon prac polowych już dawno się zaczął, a ich czekała gargantuiczna i paląca praca, jeśli chcieli wysiać ziarno na kolejny sezon. Prezydent Young zaapelował do nich jednak, aby ani wówczas, ani nigdy później nie łamali dnia sabatu.

Następnego ranka ludzie podzielili się na grupy i zaczęli badać okolicę. Brigham Young i Wilford Woodruff wyruszyli z obozowiska wraz z kilkoma towarzyszami […]. Wspięli się na zaokrąglony szczyt, co nie było łatwe dla Prezydenta Younga ze względu na jego niedawną chorobę.

Po dotarciu na górę bracia popatrzyli na dolinę, która rozciągała się na południe od nich. Była w znacznej mierze jałowa, poza wierzbami i trzcinami porastającymi brzegi strumieni, które spływały z gór i wpadały do jeziora. Nie było tam żadnych zabudowań, lecz w poprzednią sobotę Brigham Young powiedział: „To jest to miejsce”.

Szczyt, na który wspięli się starsi, został nazwany Ensign Peak (Chorągiew) w nawiązaniu do wielkiego proroctwa Izajasza: „I wywiesi chorągiew dla narodu z daleka, i świstem zwabi go od krańców ziemi, a oto ten śpiesznie i szybko nadejdzie” (Ks. Izajasza 5:26).

„Podniesie chorągiew dla narodów i zgromadzi wygnańców Izraela; pozbiera z czterech stron świata rozproszonych z Judy” (Ks. Izajasza 11:12) […].

Sądzę, że [Bracia] mogli wówczas rozmawiać o budowie świątyni […], by wypełnić słowa Izajasza:

„I stanie się w dniach ostatecznych, że góra ze świątynią Pana będzie stać mocno jako najwyższa z gór i będzie wyniesiona ponad pagórki, a tłumnie będą do niej zdążać wszystkie narody.

I pójdzie wiele ludów, mówiąc: Pójdźmy w pielgrzymce na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba, i będzie nas uczył dróg swoich, abyśmy mogli chodzić jego ścieżkami, gdyż z Syjonu wyjdzie zakon, a słowo Pana z Jeruzalemu” (Ks. Izajasza 2:2–3).

Co za niedorzeczność — mógłby ktoś powiedzieć, słuchając tych mężczyzn w ów lipcowy poranek w 1847 roku. Nie wyglądali na mężów stanu z wielką wizją. Nie wyglądali jak władcy pochyleni nad mapami i planujący utworzenie imperium. Byli wygnańcami, wypędzonymi ze swego ładnego miasta w stanie Missisipi na pustynne obszary zachodu. Jednakże mieli wizję nakreśloną w pismach świętych i w słowach objawienia.

Zadziwia mnie dalekowzroczność tych osób. Ich plany były zuchwałe i śmiałe. Były wprost trudne do uwierzenia. Oto bowiem od najbliższego osiedla ludzkiego na wschodzie dzieliło ich prawie tysiąc sześćset kilometrów, a od wybrzeża Pacyfiku niemal tysiąc trzysta. Nie znali miejscowego klimatu. Ziemia różniła się od iłowej gleby w Illinois i Iowa, gdzie ostatnio mieszkali. Nigdy niczego tu nie siali. Nigdy nie przeżyli tu zimy. Nigdy nie zbudowali żadnego budynku. Ci prorocy odziani w stare, zniszczone w podróży ubrania, w butach, w których przemierzyli ponad tysiąc sześćset kilometrów z Nauvoo do tej doliny, mieli wizję całego milenium. Z proroczym natchnieniem mówili o cudownych celach i losie tego dzieła. Tego dnia zeszli z góry i zabrali się do pracy, by urzeczywistnić swe sny5.

Obraz
Przywódcy na Ensign Peak

Dwa dni po przybyciu do Doliny Jeziora Słonego Brigham Young i kilku innych braci wspięli się na górę w kształcie kopuły, którą nazwano potem Ensign Peak (Chorągiew), i spoglądali na okolicę.

3

Nie wolno nam nigdy stracić z oczu celu dzieła Boga i roli, jaką mamy w nim do odegrania.

Czasami w naszych czasach, kiedy przemierzamy swoje wąskie ścieżki i wypełniamy swój zakres obowiązków, tracimy z oczu szerszą perspektywę. Kiedy byłem dzieckiem, konie robocze były czymś powszechnym. Ważną częścią uprzęży była uzda. Po obu stronach uzdy znajdowały się klapki. Sprawiały one, że koń mógł patrzeć jedynie do przodu i nie oglądał się na boki. Chroniły one zwierzę przed tym, aby się nie przestraszyło, żeby coś nie odwróciło jego uwagi i pomagały mu, by patrzyło na drogę i swoje nogi.

Część z nas wykonuje swoje zadania tak, jakbyśmy mieli na oczach klapki. Dostrzegamy tylko swoją wąską ścieżkę. Całkowicie umyka nam szersza perspektywa. Być może nasze obowiązki w Kościele są niewielkie. Dobrze jest wypełniać je sumiennie. Dobrze jest również rozumieć, jak to, co robimy, przyczynia się do całościowego programu rozwoju królestwa Bożego.

Prezydent Harold B. Lee powiedział kiedyś […], przytaczając słowa nieznanego autora: „Obserwujcie wielkie pola, a uprawiajcie małe”.

W moim odczucie zdanie to oznacza, że mamy zdobyć pojęcie o rozległości, ogromie i głębi — wielkości, wspaniałości, rozmiarze i wszechobecności — planu Pana, a następnie gorliwie działać, by wypełnić obowiązki, jakie nam w nim wyznaczono.

Każdy z nas ma poletko do uprawy. Pracując na nim, nie możemy stracić z oczu szerszej perspektywy, wielkiego, złożonego obrazu celu i dzieła Boga. Zostały nam one przekazane przez Boga, naszego wiecznego Ojca, i każdy z nas ma do odegrania swoją rolę, nić, którą ma wpleść w ten wspaniały gobelin. Nasz osobisty wkład może być niewielki, ale to nie znaczy, że jest mało ważny […].

Wykonując część pracy, do której zostaliście powołani, nigdy nie traćcie z oczu całej, pięknej, majestatycznej wizji celu dyspensacji pełni czasów. Ślicznie wplatajcie swą małą nić w wielki gobelin, którego wzorzec przedstawił nam Bóg niebios. Wysoko podnoście chorągiew, pod którą kroczymy. Bądźcie gorliwi, bądźcie wierni, bądźcie prawi, bądźcie oddani, aby nie było na nim żadnej skazy.

Wizja królestwa nie jest ulotną mrzonką senną, która rozwieje się wraz z nastaniem świtu. To naprawdę jest plan i dzieło Boga, naszego wiecznego Ojca. Obejmuje wszystkie Jego dzieci.

Wycinając krzewy i chwasty porastające zachodnie doliny [stanu Utah], by stworzyć podwaliny pod utworzenie wspólnoty, wykonując wszystkie przyziemne prace, konieczne, by utrzymać się przy życiu i rozwijać, nasi przodkowie [pionierzy] zawsze pamiętali o wielkim znaczeniu tego wspaniałego dzieła, w które się zaangażowali. Dzieła, które musimy wykonywać z taką samą, jak oni, perspektywą. Dzieła, które będzie trwało, kiedy my już zejdziemy ze sceny. Boże, pomóż nam być jak najlepszymi sługami, powołanymi Twoją natchnioną wolą, byśmy szli naprzód i budowali królestwo swymi niedoskonałymi rękami, zjednoczeni, by urzeczywistnić doskonały wzór6.

4

Możemy stać się niczym chorągiew dla narodów, z którego ludy ziemi będą mogły czerpać siły.

A teraz, moi bracia i siostry, nadszedł czas, byśmy się wyprostowali, podnieśli wzrok i poszerzyli nasze horyzonty myślowe, by lepiej pojąć i zrozumieć wielką milenijną misję Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Nadeszła pora, kiedy trzeba być silnym. To czas, by bez wahania iść naprzód, rozumiejąc dobrze znaczenie, zakres i ważność naszej misji. To czas, by czynić dobro bez względu na konsekwencje, jakie może to za sobą pociągnąć. To czas, by przestrzegać przykazań. To pora, by wyciągnąć pełną dobroci i miłości rękę do tych, którzy cierpią i do tych, którzy błądzą w ciemności i bólu. To czas, by okazywać sobie nawzajem wrażliwość, dobroć, uczciwość i uprzejmość we wszystkich naszych relacjach z ludźmi. Mówiąc innymi słowami — czas stać się bardziej podobnymi do Chrystusa7.

Jeśli świat nie zmieni kursu, w którym pchają go współczesne trendy (co jest mało prawdopodobne), i jeśli my, z drugiej strony, nadal będziemy podążać za naukami proroków, będziemy stawać się coraz bardziej wyjątkowym i odmiennym ludem, co nie umknie uwadze świata. Na przykład, w sytuacji, gdy jedność rodziny rozpada się z powodu nacisków świata, nasze stanowisko broniące jej świętości będzie stawało się coraz bardziej oczywiste i osobliwe i będzie coraz bardziej kontrastować z ogólnymi trendami, jeśli będziemy mieli dość wiary, by obstawać przy swoich poglądach.

Z powodu narastającego powszechnie przyzwolenia na seksualną rozwiązłość, doktryna, której Kościół naucza od ponad półtora wieku, będzie się wielu osobom wydawać coraz bardziej niezwykła czy wręcz dziwaczna.

Wraz ze wzrastającym co roku spożyciem alkoholu i zażywaniem narkotyków nasze stanowisko, określone przez Pana ponad półtora wieku temu, będzie się wydawać coraz dziwniejsze wśród wartości wyznawanych w naszym społeczeństwie […].

W czasach, gdy dzień sabatu staje się coraz częściej dniem handlu i rozrywki, ci, którzy przestrzegają prawa zapisanego palcem Pana na górze Synaj i powtórzonego we współczesnych objawieniach, będą się wydawać coraz bardziej odmienni.

Nie zawsze łatwo jest żyć w świecie i nie być jego częścią. Nie możemy żyć tylko we własnym środowisku i tylko dla siebie, i wcale byśmy tego nie chcieli. Musimy mieć kontakt z innymi ludźmi. Możemy to czynić z miłością. Bez obrażania kogokolwiek. Nie sprawiając wrażenia ani nie sugerując, że czujemy się lepsi od innych. Możemy jednak cały czas przestrzegać swoich standardów […].

Jeśli będziemy przestrzegać tych i innych standardów, których naucza Kościół, wielu ludzi na świecie będzie nas szanować i odnajdzie dzięki temu siłę, by również żyć w zgodzie z prawdami, które znają.

Jak powiedział Izajasz: „I pójdzie wiele ludów, mówiąc: Pójdźmy w pielgrzymce na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba, i będzie nas uczył dróg swoich, abyśmy mogli chodzić jego ścieżkami” (Ks. Izajasza 2:3).

Nie musimy iść na kompromis. Nie wolno nam tego robić. Świeca, którą Pan zapalił w tej dyspensacji, może stać się światłem dla całego świata, a inni ludzie, widząc nasze prawe uczynki, mogą zapragnąć wychwalać naszego Ojca w Niebie i naśladować nasz przykład w swoim życiu.

Począwszy od was i mnie może zaistnieć cały lud, który wiodąc prawe życie w domu, w pracy i podczas zabawy, stanie się niczym miasto na wzgórzu, na które ludzie mogą patrzeć i uczyć się, niczym chorągiew dla narodów, z której lud ziemi może czerpać siłę8.

Jeśli ten Kościół ma być chorągwią dla narodów i światłem dla świata, nasze osobiste życie musi jaśnieć na wzór życia Chrystusa. Stając w obronie prawdy, nie obawiajmy się konsekwencji. Nie wolno nam czuć strachu. Paweł powiedział do Tymoteusza:

„Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości.

Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym” (II List do Tymoteusza 1:7–8)9.

Nie możemy lekko traktować dzieła, które jest dziełem Chrystusa. Nie możemy jedynie stać z boku i patrzeć na walkę, jaką toczą ze sobą siły dobra i zła […].

Z całą swoją mocą wzywam was, byście wypełnili obowiązek, który wykracza poza nasze codzienne zobowiązania, abyście byli silni i stawali w obronie kwestii, dzięki którym nasza cywilizacja jaśnieje i w których odnajdujemy pocieszenie i spokój, abyście w tym przewodzili. Możecie powieść za sobą innych. Musicie być przywódcami w obronie rzeczy, za którymi opowiada się ten Kościół, bo jesteście jego członkami. Nie pozwólcie, by strach zniweczył wasze wysiłki10.

Nie mamy się czego obawiać. Bóg jest u steru. On pokona strach dla dobra tego dzieła. Obdarzy błogosławieństwami tych, którzy posłusznie kroczą drogą Jego przykazań. Tak, jak obiecał. Nikt z nas nie powinien wątpić w to, że dotrzyma złożonej obietnicy […].

Nasz Zbawiciel, który jest naszym Odkupicielem, Wielkim Jehową, potężnym Mesjaszem, obiecał: „Pójdę przed waszym obliczem. Będę po waszej prawicy i po lewicy, i Duch mój będzie w waszych sercach, i aniołowie moi wokół was, aby was podtrzymać” (NiP 84:88).

„Przeto — rzekł — nie lękaj się, trzódko; czyń dobro; niech Ziemia i piekło jednoczy się przeciw wam, bo jeżeli budujecie na mojej opoce, nie przemogą was […].

Radź mi się w każdej myśli; nie wątp, nie lękaj się.

Patrz na rany, które przebiły mój bok i ślady gwoździ w rękach i stopach; bądź wierny, przestrzegaj moich przykazań, a odziedziczysz królestwo niebieskie” (NiP 6:34, 36–37).

Jako słudzy żyjącego Boga powinniśmy zjednoczeni pracować ramię w ramię, by dążyć naprzód, wykonując pracę Jego Umiłowanego Syna, naszego Pana, któremu służymy i którego imię pragniemy wychwalać11.

Musimy stać mocno. Musimy oprzeć się światu. Jeśli tak uczynimy, Wszechmogący będzie naszą siłą i naszym obrońcą, naszym przewodnikiem i naszym objawicielem. Znajdziemy otuchę w świadomości, że czynimy to, co On chciałby, abyśmy czynili. Inni mogą się z nami nie zgadzać, ale przekonany jestem, że będą nas szanować. Nie będziemy pozostawieni sami sobie. Jest wielu, którzy nie należą do naszej religii, ale czują tak, jak my. Oni nas wesprą. Oni poprą nas w naszych wysiłkach12.

Chwalmy w tym cudownym czasie dzieło Pana. Nie bądźmy dumni ani aroganccy. Bądźmy pokorni i wdzięczni. I niech każdy z nas zastanowi się w duchu, co może dodać świetności temu wspaniałemu dziełu Wszechmocnego, aby mogło jaśnieć na całej ziemi jako latarnia siły i dobroci dla ludzi całego świata, by mogli podnieść w górę oczy13.

Obraz
fragment obrazu: Chrystus i bogaty młodzieniec

„Jeśli ten Kościół ma być chorągwią dla narodów i światłem dla świata, nasze osobiste życie musi jaśnieć na wzór życia Chrystusa”.

Propozycje dotyczące studiowania i nauczania

Pytania

  • Jakie uczucia wywołuje w tobie rozmyślanie nad rozwojem Kościoła od 1830 roku do czasów współczesnych, opisanym w części 1.?

  • Przeczytaj opowieść Prezydenta Hinckleya o przybyciu pierwszych pionierów do Doliny Jeziora Słonego (zob. część 2.). Czego możemy się nauczyć z tej historii? W jaki sposób czerpiemy korzyści z proroczej wizji pierwszych przywódców Kościoła? Co, twoim zdaniem, znaczy być „chorągwią dla narodów”? (Zob. Ks. Izajasza 5:26; 11:12).

  • W części 3. Prezydent Hinckley zachęcił nas, abyśmy dostrzegali „szerszą perspektywę”, „wielki obraz” dzieła Boga. Dlaczego ta szersza perspektywa jest nam potrzebna? Dlaczego czasem tracimy ją z oczu? W jaki sposób nasze drobne wysiłki przyczyniają się do wzrostu królestwa Bożego?

  • Przeczytaj, co Prezydent Hinckley powiedział na temat tego, że święci w dniach ostatnich mają stać się „bardziej wyjątkowym i odmiennym ludem” (część 4.). W jaki sposób możemy wyrobić w sobie umiejętność dostrzegania szerszej perspektywy i odwagę podczas pracy nad rozwojem dzieła Boga? Jak możemy żyć na świecie i nie być z tego świata? W jaki sposób nasze życie może „jaśnieć na wzór życia Chrystusa”? Dlaczego ważne jest dla nas, abyśmy stawali w obronie tego, co prawe?

Pokrewne fragmenty z pism świętych

Ew. Mateusza 5:14–16; 1 Nefi 14:14; NiP 1:1–6; 65:1–6; 88:81; 115:5–6

Wskazówka do nauczania

„Upewnij się, że nie wierzysz, iż to ty jesteś ‘prawdziwym nauczycielem’. To jest poważny błąd […]. Uważaj, by nie wchodzić w drogę Pocieszycielowi. Ważną rolą nauczyciela jest przygotowanie drogi, aby wszyscy mieli duchowe doświadczenia w kontaktach z Panem” (Gene R. Cook, cytat z: Nauczanie — nie ma większego powołania [2000], str. 41).

Przypisy

  1. Zob. Sheri L. Dew, Go Forward with Faith: The Biography of Gordon B. Hinckley (1996), str. 83–85.

  2. Gordon B. Hinckley, „Chorągiew dla narodów, światło dla świata”, Ensign lub Liahona, listopad 2003, str. 82–83.

  3. „Niechaj cnota nieprzerwanie ozdabia wasze myśli”, Ensign lub Liahona, maj 2007, str. 115.

  4. „Kamień wyrżnięty z góry”, Ensign lub Liahona, listopad 2007, str. 84.

  5. „An Ensign to the Nations”, Ensign, listopad 1989, str. 51–52.

  6. „An Ensign to the Nations”, str. 52–54.

  7. „This Is the Work of the Master”, Ensign, maj 1995, str. 71.

  8. „A City upon a Hill”, Ensign, lipiec 1990, str. 4–5.

  9. „Chorągiew dla narodów, światło dla świata”, str. 83.

  10. Teachings of Gordon B. Hinckley (1997), str. 138.

  11. „This Is the Work of the Master”, Ensign, maj 1995, str. 71.

  12. „Sztandar dla narodów, światłość dla świata”, str. 83.

  13. „Kondycja Kościoła”, Ensign lub Liahona, listopad 2004, str. 6.