Nauki Prezydentów
Rozdział 11: Prawdziwa wielkość


ROZDZIAŁ 11

Prawdziwa wielkość

„Do prawdziwej wielkości prowadzą konsekwentne, codzienne wysiłki w małych sprawach”.

Z życia Howarda W. Huntera

Prezydent Howard W. Hunter uczył, że prawdziwa wielkość nie wynika z osiągnięcia sukcesu w oczach świata, ale z „tysiąca drobnych aktów […] służby i poświęcenia, które oznaczają oddanie lub, innymi słowy, utratę swojego życia dla innych ludzi i dla Pana”1. Prezydent Hunter żył wedle tej zasady. Zamiast zabiegać o uwagę i poklask, codziennie pomagał bliźnim w drobnych sprawach i poświęcał się dla nich w często niedostrzegalny sposób.

Takim przykładem właściwie niedostrzegalnej służby była jego troska o podupadającą na zdrowiu żonę przez ponad dziesięć lat. We wczesnych latach 70. Claire Hunter zaczęły dokuczać bóle głowy oraz zaniki pamięci. Potem przeszła kilka niewielkich udarów mózgu, w wyniku których miała niedowład rąk oraz trudności w mowie. Kiedy potrzebowała już stałej opieki, Prezydent Hunter dbał o nią w największym możliwym zakresie, na który pozwalały mu obowiązki Apostoła. Zorganizował dzienną opiekę nad Claire, a sam zajmował się nią w nocy.

W 1981 roku Claire miała wylew krwi do mózgu i nie mogła już chodzić ani mówić. Mimo to Prezydent Hunter czasami pomagał jej zejść z wózka inwalidzkiego, chwytał ją mocno i tańczył z nią jak we wcześniejszych latach.

Po drugim wylewie lekarze nalegali, by umieścić Claire w ośrodku zdrowia. Mieszkała w nim przez 18 ostatnich miesięcy swojego życia. W tym czasie Prezydent Hunter odwiedzał ją codziennie, o ile nie wyjeżdżał w sprawach kościelnych. Gdy wracał, prosto z lotniska jechał do Claire. Mimo że przez większość tego czasu Claire spała lub nie rozpoznawała Howarda, on nie przestawał zapewniać jej o swojej miłości i nieustająco dbał o to, by czuła się dobrze.

Starszy James E. Faust z Kworum Dwunastu Apostołów powiedział potem, że „delikatna i czuła troska [Prezydenta Huntera] o jego żonę, Claire, przez ponad dziesięć lat jej choroby, była najbardziej imponującym poświęceniem mężczyzny względem kobiety, jakie wielu z nas widziało w swoim życiu”2.

Po śmierci Prezydenta Huntera, w nocie biograficznej umieszczonej w czasopiśmie Ensign, wspominano jego nauki dotyczące prawdziwej wielkości i następującymi słowami podsumowano ich rolę przewodnią w jego życiu:

„Chociaż głęboko zakorzeniona skromność powstrzymałaby go od takiego stwierdzenia, Prezydent Hunter wpisał się we własną definicję wielkości. Jego wielkość hartowała się z dala od poklasku innych w tych okresach życia, gdy musiał podejmować ważne decyzje związane z ciężką pracą, radzeniem sobie z niepowodzeniami i niesieniem pomocy bliźnim. Te cechy przejawiały się w jego niezwykłej umiejętności odnoszenia sukcesów w dziedzinach tak zróżnicowanych, jak muzyka, prawo, biznes, stosunki międzynarodowe, stolarka i nade wszystko, ‚dobra i wierna’ służba Panu [Ew. Mateusza 25:21] […].

Ten czternasty Prezydent Kościoła wypełniał cele Pana tak samo ofiarnie i naturalnie, jak w czasach młodości obowiązki szkolne, a potem powinności młodego ojca, zadania oddanego biskupa i niestrudzonego Apostoła. Winnica Pana, w rozumieniu Howarda W. Huntera, wymaga stałej pielęgnacji, a wszystko, czego wymagał od niego jego Mistrz, to była ‘dobra i wierna’ służba. Prezydent Hunter, wypełniając ją, okazał swoją prawdziwą wielkość w uwadze zwróconej niezmiennie na przykład Zbawiciela, któremu służył do końca”3.

Obraz
Howard i Claire Hunterowie

Howard i Claire Hunterowie

Nauki Howarda W. Huntera

1

Światowa definicja wielkości często wprowadza w błąd i może skłaniać do krzywdzącego porównywania się z innymi ludźmi.

Wielu świętych w dniach ostatnich jest szczęśliwymi ludźmi, z radością korzystającymi z tego, co oferuje życie. Jednak martwię się o tych spośród nas, którzy są nieszczęśliwi. Niektórzy z nas czują, że nie dorastają do własnych ideałów. Szczególnie martwię się o te osoby, które żyją w prawy sposób, ale uważają, że nie są dostatecznie dobre, ponieważ nie osiągnęły tego, co osiągnęli inni ludzie, na świecie bądź w Kościele. Każdy z nas pragnie dokonać w życiu czegoś wielkiego. Dlaczego miałoby być inaczej? Ktoś kiedyś powiedział, że w każdym z nas płonie przemożne uczucie nostalgii za tym, co celestialne (zob. List do Hebrajczyków 11:13–16; NiP 45:11–14).

Świadomość własnej tożsamości i możliwości rozwoju upewnia nas w przekonaniu, że z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych. Od momentu, w którym dowiadujemy się jako dzieci, że Jezus widzi w nas Swoje Promyki, przez okres, gdy bardziej szczegółowo poznajemy podstawowe zasady ewangelii, wciąż uczymy się, że mamy dążyć do doskonałości. Nie jest dla nas niczym nowym rozprawiać o wadze osiągania celów. Problem pojawia się, kiedy wygórowane oczekiwania świata przeinaczają definicję wielkości.

Czym jest prawdziwa wielkość? Co sprawia, że osoba jest wielka?

Żyjemy w świecie, który zdaje się wielbić własny rodzaj wielkości i tworzyć własny typ bohaterów. Niedawne badania ankietowe przeprowadzone wśród młodych ludzi w wieku między osiemnastym a dwudziestym czwartym rokiem życia wykazały, że współczesna młodzież woli osoby „silne, niezależne, odnoszące sukcesy” i że wyraźnie szuka wzorców wśród ludzi sławnych i „bardzo bogatych”. W latach 50. do grona podziwianych osób zaliczano Winstona Churchilla, Alberta Schweitzera, Prezydenta Harry’ego Trumana, Królową Elżbietę oraz Helen Keller — głuchoniewidomą pisarkę–wykładowcę. Były to osoby, które albo miały wpływ na bieg historii, albo wiodły życie, które inspirowało innych. Dzisiaj wiele z listy dziesięciu najbardziej podziwianych osób to gwiazdy filmowe i inni artyści estradowi. Wskazuje to na pewną zmianę naszych zapatrywań (zob. U.S. News & World Report, 22 kwietnia 1985, str. 44–48).

To prawda, że pamięć o znanych osobach szybko się ulatnia, niemniej jednak nigdy nie brakuje zwycięzców na podium ani ludzi wielkiego sukcesu. Niemal codziennie słyszymy o sportowcach bijących rekordy, naukowcach wynajdujących nowatorskie, cudowne urządzenia, maszyny oraz procesy, a także lekarzach ratujących czyjeś życie w nowy sposób. Stale dowiadujemy się o wyjątkowo utalentowanych muzykach i piosenkarzach, niezwykle uzdolnionych artystach, architektach i budowniczych. Czasopisma, billboardy i reklamy telewizyjne bombardują nas wizerunkami ludzi, którzy mają doskonałe zęby i perfekcyjny wygląd, którzy modnie się ubierają i robią wszystko to, co robią ludzie „sukcesu”.

Jesteśmy w ciągłej konfrontacji ze światową definicją wielkości i dlatego zrozumiałe jest, że porównujemy to, kim jesteśmy, z tym, kim są — lub zdają się być — inni ludzie oraz to, co posiadamy, z tym, co oni posiadają. Chociaż prawdą jest, że porównywanie siebie z innymi może mieć dobroczynny wpływ i motywować nas do lepszego życia, często pozwalamy, by krzywdząca i niesłuszna komparacja niszczyła nasze szczęście, wywołując w nas poczucie niespełnienia, niedopasowania lub porażki. Czasami z powodu tych uczuć trwamy w błędzie i koncentrujemy się na naszych niepowodzeniach, ignorując te aspekty życia, które mogą zawierać pierwiastek prawdziwej wielkości4.

Obraz
mężczyzna pomagający starszej kobiecie

„Prawdziwa wielkość […] wynika […] z tysiąca drobnych aktów […] służby i poświęcenia, które oznaczają oddanie lub, innymi słowy, utratę swojego życia dla innych ludzi i dla Pana”.

2

Do prawdziwej wielkości prowadzą konsekwentne, codzienne wysiłki w małych sprawach.

W 1905 roku z ust Prezydenta Josepha F. Smitha padła następująca, nie mająca sobie równych, wypowiedź o prawdziwej wielkości:

„Sprawy, które określamy mianem niezwykłych, wyjątkowych czy niespotykanych, mogą tworzyć historię, ale nie codzienne życie.

Tak naprawdę o prawdziwej wielkości świadczy to, czy dobrze wykonujemy to, co Bóg ustanowił jako wspólną dolę całej ludzkości. Być odnoszącym sukcesy ojcem czy matką to większe osiągnięcie, niż być odnoszącym sukcesy generałem czy mężem stanu” (Juvenile Instructor, 15 grudnia 1905, str. 752).

Te słowa podnoszą pewną kwestię: co oznacza „to, co Bóg ustanowił jako wspólną dolę całej ludzkości”? Na pewno zalicza się tu każda rzecz, która musi być spełniona, by być dobrym ojcem lub dobrą matką, dobrym synem lub dobrą córką, dobrym uczniem lub dobrym współlokatorem czy dobrym sąsiadem […].

Do prawdziwej wielkości prowadzą konsekwentne, codzienne wysiłki w małych sprawach. Mówiąc konkretniej, są to tysiące drobnych aktów i czynów służby oraz poświęcenia, które oznaczają oddanie lub, innymi słowy, utratę swojego życia dla innych ludzi i dla Pana. Oznaczają one zdobywanie wiedzy o naszym Ojcu w Niebie i poznawanie ewangelii. Oznaczają one także przyprowadzanie ludzi do wiary i członkostwa w Jego królestwie. Zagadnienia te rzadko zyskują uznanie lub aprobatę w oczach świata5.

3

Troską Proroka Józefa Smitha była codzienna służba ludziom i opieka nad nimi.

Józef Smith zwykle nie jest wspominany jako dowódca, burmistrz, architekt, wydawca czy kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Pamiętamy o nim jako o proroku Przywrócenia, człowieku, który oddał się Bożej miłości i pracy przy Jego dziele. Prorok Józef Smith był po prostu chrześcijaninem. Troszczył się o proste sprawy, o codzienną służbę ludziom i opiekę nad nimi. Lyman O. Littlefield jako trzynastoletni chłopak szedł z Obozem Syjonu do Missouri. Potem w następujący sposób opisał pewną błahą, choć ważną dla niego przysługę wyświadczoną mu przez Proroka:

„Podróż była dla wszystkich niezwykle męcząca, a udręka fizyczna połączona ze świadomością, że nasi bracia, którym zmierzaliśmy na ratunek, cierpią prześladowania, sprawiła, że któregoś dnia ogarnął mnie smutek. Gdy Obóz zbierał się do wymarszu, usiadłem przy drodze umęczony i przygnębiony. Prorok był najbardziej zajętą osobą w całym Obozie, a jednak zobaczył mnie i zostawił swoje liczne obowiązki, by dodać otuchy nieznanemu chłopcu. Położywszy rękę na mojej głowie, rzekł: ‘Myślisz, że nie ma tu dla ciebie nic do roboty, mój chłopcze? Zaraz coś wymyślimy’. Sytuacja ta wywarła na mnie wrażenie, które nie zatarło się mimo upływu czasu i poważniejszych problemów, które spotkały mnie w życiu” (w: George Q. Cannon, Life of Joseph Smith the Prophet, Salt Lake City: Deseret Book Co., 1986, str. 344).

Przy innej okazji, gdy Gubernator Carlin ze stanu Illinois posłał szeryfa Thomasa Kinga z hrabstwa Adams i kilka innych osób jako oddział policji, która miała oficjalnie zaaresztować Proroka i przekazać go w ręce gońców Gubernatora Boggsa ze stanu Missouri, szeryf King poważnie zaniemógł. W Nauvoo Prorok zabrał go do swojego domu i przez cztery dni opiekował się nim jak własnym bratem (tamże, str. 372). Uprzejme, drobne, a jednak ważne akty służby nie były rzadkością w życiu Proroka.

Pisząc o otwieraniu nowego sklepu [Proroka Józefa Smitha] w Nauvoo, Starszy George Q. Cannon odnotował:

„Prorok nie wzbraniał się przed zajęciami związanymi z handlem czy wytwórczością. Ewangelia, którą głosił, była ewangelią tak doczesnego, jak i duchowego zbawienia, i on nie bał się pracy własnych rąk. Robił to, nie myśląc o osobistych zyskach” (tamże, str. 385).

W pewnym liście Prorok napisał:

„Sklep [z Czerwonej Cegły w Nauvoo] wypełniony jest po brzegi i cały dzień stoję za ladą, rozdzielając dobra tak pewnie, jak każdy sprzedawca, którego kiedykolwiek widziałeś, aby wyświadczyć przysługę ludziom, którzy byli zmuszeni obyć się bez swych tradycyjnych obiadów na Boże Narodzenie i Nowy Rok z braku cukru, melasy, rodzynek itp. oraz aby sprawić przyjemność sobie, gdyż uwielbiam usługiwać świętym i być sługą wszystkich w nadziei, że w Pańskim czasie zostanę wyniesiony” (tamże, str. 386).

Oto jak skomentował to Prezydent George Q. Cannon:

„Cóż to za obraz widzimy! Człowiek wybrany przez Pana, by położyć fundamenty Jego Kościoła, wyznaczony na Prezydenta i Proroka, cieszy się i chwali tym, że usługuje swoim braciom i siostrom […]. W życiu Józefa nie było dnia, w którym nie czułby, że służy Bogu i zyskuje przychylność w oczach Jezusa Chrystusa, gdy okazuje serce i zainteresowanie ‘najmniejszym’” (tamże, str. 386)6.

Obraz
Józef Smith pomaga starszemu mężczyźnie

„Prorok Józef Smith był po prostu chrześcijaninem. Troszczył się o proste sprawy, o codzienną służbę ludziom i opiekę nad nimi”.

4

Prawdziwa wielkość bierze się z przetrwania przeciwności życia i ze służby, która często pozostaje niezauważona.

Sukces odniesiony w powołaniu sekretarza kworum starszych, nauczycielki w Stowarzyszeniu Pomocy, sukces kogoś, kto jest wrażliwym bliźnim czy słuchającym przyjacielem — oto prawdziwa wielkość. Nie poddawać się mimo zwykłych trudów życia, a także mimo niepowodzeń, i trwać mimo ciągłych przeciwności losu, wiedząc, że nasze zmagania i obowiązki przyczyniają się do rozwoju i szczęścia innych oraz do czyjegoś wiecznego zbawienia — oto prawdziwa wielkość.

Wszyscy chcemy dokonać w życiu czegoś wielkiego. Wiele osób już osiągnęło wielkie rzeczy, inni wciąż starają się sięgnąć wielkości. Niech wolno mi będzie zachęcić was do osiągnięć, a jednocześnie — do pamiętania o tym, kim jesteście. Niech nie przekupi was iluzja sztucznej i doczesnej wielkości. Wielu ludzi traci dusze, ulegając tej pokusie. Wasze dobre imię nie jest na sprzedaż — za żadną cenę. Prawdziwa wielkość to oddanie. „Oddani wciąż wierze rodziców naszych, wierni męczeństwu ich proroków, starszych” (Hymns, 1985, nr 254).

Jestem przekonany o tym, że jest wśród nas wielu wspaniałych, niedostrzeganych i zapomnianych bohaterów. Mówię do tych z was, którzy bez rozgłosu, konsekwentnie wypełniają swoje obowiązki. Mówię o ludziach, którzy zawsze są gotowi i zawsze chętni do pomocy. Mówię o niezwyczajnej determinacji, z którą matka opiekuje się chorym dzieckiem, godzina po godzinie, dzień i noc, podczas gdy jej mąż pracuje lub się uczy. Mówię o tych, którzy dobrowolnie oddają krew lub zapewniają opiekę starszym ludziom. Myślę o tych z was, którzy wiernie wypełniają swoje obowiązki kapłańskie i kościelne i o studentach, którzy regularnie piszą listy, dziękując rodzicom za ich miłość i wsparcie.

Mówię także o tych, którzy pomagają innym wierzyć i zaszczepiają w nich pragnienie życia ewangelią — tych, którzy aktywnie starają się budować i kształtować życie innych ludzi w sensie fizycznym, społecznym i duchowym. Mówię o tych, którzy są uczciwi i życzliwi oraz oddani swoim codziennym obowiązkom, ale którzy są także sługami Mistrza i pasterzami Jego owiec.

Nie chcę przez to powiedzieć, że umniejszam wielkie osiągnięcia świata, które dają nam tak wiele możliwości, które zapewniają rozrywkę kulturalną, porządek i radość w naszym życiu. Staram się tylko zasugerować, byśmy próbowali bardziej skupić się na tych sprawach, które mają największą wartość. Pamiętajcie, że to Zbawiciel powiedział te słowa: „Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym” (Ew. Mateusza 23:11)7.

5

Prawdziwa wielkość wymaga konsekwentnych, drobnych i czasem zwykłych czynności przez długi czas.

Każdy z nas widział osoby, które osiągnęły bogactwo lub odniosły sukces prawie w jednej chwili — niemal z dnia na dzień. Jednak myślę, że choć ten rodzaj sukcesu może przyjść do niektórych bez specjalnego wysiłku z ich strony, nie istnieje coś takiego jak natychmiastowa wielkość. Do prawdziwej wielkości dochodzi się poprzez długotrwały proces, który czasem może oznaczać niepowodzenia. Efekt końcowy nie zawsze będzie wyraźnie widoczny, ale zawsze chodzi w tym o regularne, stałe, drobne i czasem zupełnie zwyczajne i przyziemne czynności, wykonywane przez długi czas. Powinniśmy pamiętać o słowach samego Pana: „Z małych rzeczy wynika to, co jest wielkie” (NiP 64:33).

Prawdziwa wielkość nigdy nie będzie wynikiem zbiegu okoliczności czy jednorazowego wysiłku lub sukcesu. Wielkość wymaga pracy nad rozwojem charakteru. Wymaga ona wielu podejmowanych każdego dnia, właściwych wyborów pomiędzy dobrem a złem, o których Starszy Boyd K. Packer powiedział, że „przez wszystkie lata te drobne decyzje będą zebrane i ukażą jasno naszą wartość” (Ensign, listopad 1980, str. 21). Te decyzje ukażą też jasno, kim jesteśmy8.

6

Zwykłe obowiązki mają często najbardziej pozytywny wpływ na bliźnich.

Gdy oceniamy nasze życie, musimy pamiętać, by patrzeć nie tylko na nasze osiągnięcia, ale też na warunki, którym podlegaliśmy. Każdy z nas jest inny i unikalny; w tej podróży życia startujemy z różnych punktów; nosimy w sobie mieszaninę jedynych w swoim rodzaju talentów i umiejętności; każdy radzi sobie z niepowtarzalnym bagażem wyzwań i ograniczeń. Zatem ocena nas i naszych dokonań powinna uwzględniać nie tylko rozmiar, zasięg lub liczbę osiągnięć, ale też okoliczności, które nam towarzyszyły oraz wpływ, jaki wywarliśmy na innych ludzi.

To jest ostatni aspekt naszej samooceny: wpływ naszego życia na życie innych ludzi. Ten aspekt pomoże nam zrozumieć, dlaczego niektóre codzienne, zwykłe życiowe zadania powinny być wysoko cenione. Często jest tak, że w porównaniu z rzeczami, które świat zalicza do „wielkich”, największy pozytywny efekt w życiu ludzi przynoszą zwykłe czynności, które wykonujemy9.

7

Czynności, które Bóg uznał za ważne, prowadzą do prawdziwej wielkości.

Wydaje mi się, że ten rodzaj wielkości, który według Ojca w Niebie ma być naszym celem, jest dostępny dla tych, którzy żyją zgodnie z ewangelią. Mamy nieskończoną liczbę możliwości, by robić proste i niepozorne rzeczy, dzięki którym ostatecznie będziemy wielcy. Dla osób, które poświęciły swoje życie w służbie rodzinie, innym ludziom i Panu, rada jest prosta: czyńcie tak dalej.

Tym, którzy przyczyniają się do rozwoju dzieła Pana na wiele niepozornych, ale ważnych sposobów, tym, którzy są solą ziemi, mocą świata i źródłem siły każdego narodu — wam chcemy po prostu wyrazić nasz podziw. Jeśli wytrwacie w tym wszystkim do końca życia i będziecie dzielni w świadectwie Jezusa, osiągniecie prawdziwą wielkość i pewnego dnia będziecie żyć w obecności naszego Ojca w Niebie.

Jak powiedział Prezydent Joseph F. Smith: „Niech nasze życie będzie pełne, a nie powierzchowne” (Juvenile Instructor, 15 grudnia 1905, str. 753). Pamiętajmy o tym, że wykonywanie czynności, które Bóg ocenił jako ważne, potrzebne i użyteczne, doprowadzi nas ostatecznie do prawdziwej wielkości, nawet jeśli świat postrzega je jako nieistotne i bez znaczenia.

Powinniśmy dołożyć starań, by pamiętać poniższe słowa Apostoła Pawła, szczególnie wtedy, gdy czujemy się nieszczęśliwi i myślimy, że nie osiągnęliśmy nic wielkiego. Napisał on:

„Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały,

nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne” (II List do Koryntian 4:17–18).

To, co niepozorne, ma znaczenie. Nie pamiętamy kwoty, którą przekazał faryzeusz, lecz wdowi grosz; nie rozpatrujemy siły i potęgi armii Filistynów, ale odwagę i pewność Dawida.

Nigdy nie zniechęcajmy się, wykonując te codzienne zadania, które Bóg ustanowił dla „wspólnej doli człowieka”10.

Propozycje dotyczące studiowania i nauczania

Pytania

  • Dlaczego czasami nie wiemy, co oznacza prawdziwa wielkość? (Zob. część 1.). Dlaczego światowa definicja wielkości budzi w niektórych ludziach poczucie niespełnienia i smutku?

  • W jaki sposób definicja prawdziwej wielkość, którą podaje Prezydent Hunter, różni się od definicji wielkości, którą proponuje świat? (Zob. część 2.). W jaki sposób ta definicja prawdziwej wielkości może ci pomóc w życiu? Zastanów się nad niektórymi „małymi sprawami”, którym warto by było poświecić więcej czasu i uwagi.

  • Co wywarło na tobie wrażenie w opisie drobnych aktów służby w życiu Józefa Smitha, przytoczonych w części 3.? Jakie drobne akty służby były błogosławieństwem w twoim życiu?

  • Przejrzyj podane w części 4. przykłady tego, co składa się na prawdziwą wielkość. W jaki sposób przykłady te odnoszą się do znanych ci osób i ukazują ich prawdziwą wielkość?

  • Czego uczymy się o tym, jak osiągnąć prawdziwą wielkość, z nauk zawartych w części 5.?

  • Jakie widziałeś przykłady „zwykłych czynności, które wykonujemy”, a które przynoszą największy pozytywny efekt w życiu ludzi? (Zob. część 6.).

  • Rozważ nauki Prezydenta Huntera zawarte w części 7. W jaki sposób służba i poświęcenie prowadzą do prawdziwej wielkości? W jaki sposób odwaga „w świadectwie Jezusa” pomaga nam osiągnąć prawdziwą wielkość?

Pokrewne fragmenty z pism świętych

I Ks. Samuela 16:7; I List do Tymoteusza 4:12; Mosjasz 2:17; Alma 17:24–25; 37:6; Moroni 10:32; NiP 12:8; 59:23; 76:5–6; 88:125

Wskazówka do nauczania

„Kiedy z modlitwą przygotowujesz się do nauczania […], możesz zostać poprowadzony do podkreślenia pewnych zasad. Możesz zdobyć zrozumienie tego, w jaki sposób najlepiej przedstawić pewne idee. Możesz odkryć przykłady, pomoce dydaktyczne oraz natchnione historie w prostych zajęciach codziennego życia. Możesz poczuć natchnienie, aby zaprosić do pomocy w lekcji jakąś szczególną osobę. Możesz przypomnieć sobie o osobistym doświadczeniu, którym mógłbyś się podzielić” (Nauczanie — nie ma większego powołania [2000], str. 47–48).

Przypisy

  1. „What Is True Greatness?” Ensign, wrzesień 1987, str. 71.

  2. James E. Faust, „Howard W. Hunter: Man of God”, Ensign, kwiecień 1995, str. 28.

  3. „President Howard W. Hunter: The Lord’s ‘Good and Faithful Servant’”, Ensign, kwiecień 1995, str. 9, 16.

  4. „What Is True Greatness?”, str. 70.

  5. „What Is True Greatness?”, str. 70–71.

  6. „What Is True Greatness?”, str. 71.

  7. „What Is True Greatness?”, str. 71–72.

  8. „What Is True Greatness?”, str. 72.

  9. „What Is True Greatness?”, str. 72.

  10. „What Is True Greatness?”, str. 72.